Moje prace

Moje prace

środa, 25 listopada 2015

Długi poród ...


Strasznie długo to trwało, może i nawet w bólach, ale całkiem znośnych :)
Z początku dziecko wyglądało niepozornie ...






ale jak to z dziećmi bywa, w miarę rozwijania, zaczęło ukazywać swe ukryte piękno ...






by za chwilę ...








ukazać się w całej swej urodzie, jak prawdziwy łabądek :)






I jeszcze z detalami, gdyby ktoś chciał podejrzeć :)











I matka i dziecko czują się dobrze :) Jednak pomimo rodzicielskiej miłości,  malec został przekazany do adopcji, gdzie mu będzie zdecydowanie lepiej. Nowa Mamusia zażyczyła sobie kolorowe kokardki, żeby był znaczny i nikt go nie zauroczył ;)














Inne wersje kolorystyczne kokardek są możliwe i jak najbardziej mile widziane :)  
A Wam, jak  się dzidziuś podoba ? 

Na dziś to tyle bo mam dużo obowiązków. Zatem nie gadam i spadam, Do zaś Kochani :)

poniedziałek, 23 listopada 2015

Wynik losowania :)



Miało być inaczej, ale czas mnie goni, zatem losowania dokonała bezduszna maszyna. Oto rezultat






Kto wygrał ? Trzeba się pofatygować i sprawdzić, ze mną nie ma lekko, a M. się męczy już 33 lata :)     Gratuluję i proszę o kontakt  :)


I jeszcze zaległe podziękowanie. Los też był dla mnie łaskawy i wygrałam u HANI . Ponieważ w najśmielszych snach nie przypuszczałam,  że wygram, dlatego nie podałam numeru nagrody i zestresowana, musiała sama za mnie podjąć tę decyzję. Oto co dostałam







Ponieważ przesyłka doszła już jakiś czas temu, zatem przepyszna czekolada miętowa, która też była dołączona,  już wyparowała ...  Dziękuję Haniu za przecudne niespodzianki i przepraszam, że dopiero dziś się nimi chwalę.

Gorąco witam Nowe Obserwatorki, mam nadzieję, że pomimo zakończonego Candy,  zostaniecie u mnie na dłużej :)
Wszystkich pozdrawiam i do zaś :)

Edytowany.
Po chwili zastanowienia dorzucam  małą zgadywankę. Pierwsza osoba, która prawidłowo poda  kiedy - dokładnie dzień i godzinę - minie 1000 dni mojego blogowania, dostanie ode mnie niespodziankę. Zostanie ona wysłana po tym terminie, a dokładniej po Nowym Roku. Jest ktoś chętny ? 

poniedziałek, 16 listopada 2015

Głupio tak ...


Pomyślałam, że - jak w tytule - głupio tak wysłać 6 sztuk, no bo co to za cyfra ?  Zatem wczoraj wieczorkiem dorobiłam jeszcze cztery. Bez większego kłapania w klawiaturę, oto one.






A teraz pojedynczo.











Lew wygląda tak groźnie, że aż się kolor tła zmienił ;) 











I na koniec cała banda w kilku ujęciach.


















Jest jakiś faworyt ?
Tak czy siak, mam nadzieję, że się spodobają i soczki z moimi czapeczkami,  szybko znajdą nabywców. W każdym razie ja bym taki zanabyła, jak to powiedziała " Ta od kota " :)

Dziś tak szybciutko, bo pracowity przede mną czas. Gdyby się nie udało, to dopiero zajrzę z wynikami, a póki co, jeszcze zapraszam o TU . Bardzo dziękuję, że się tak ochoczo zapisujecie. Podwojona ilość komentarzy, w związku z moimi odpowiedziami,  w postaci nadania Wam numerków zgłoszeń, więc spokojnie, szanse są większe niż na to wygląda :)

Witam Nowe Obserwatorki, bardzo mi miło Was gościć i zapraszam na dłużej :)

No dobra, już nie gadam i spadam. Pozdrawiam i Do zaś :)

Ps. Kto zauważył nowy gadżecik na moim blogu, na dole kolumny po prawej stronie ? Pomysł zerżnęłam od JOLI - Dzięki :)  Mi się podoba, a Wam ?

sobota, 14 listopada 2015

Czasami trzeba ...


zrobić dobry uczynek. Dwa dni temu wyczytałam u Majaleny o pewnej akcji i postanowiłam się do niej włączyć. Jak widzicie, zbyt dużo czasu mi to nie zajęło. Szczegóły do poczytania - jeszcze raz wklejam  TU .
Ogólnie w skrócie - trzeba zrobić " czapeczki " na butelki z sokiem, które są rozprowadzane w sklepach w jakimś tam terminie, ileś tam  z każdej sprzedanej butelki idzie na pomoc ludziom starszym,  by nie marzli w czasie zimy. Z tego co do mnie dotarło, to czapusie mają mieć średnicę 5 - 7 cm i wysokość 3 - 4 cm. Czas tu jest decydujący, muszą dotrzeć do 11 grudnia, dlatego zrobiłam je od razu, bardziej precyzyjne rzeczy nadal mi trudno robić ( inf. dla pytających - spuchnięte bolące stawy i lewa ręka poparzona klejem na gorąco ... dzięki za troskę :)

A teraz czapeczki, które ja zrobiłam.






I pojedyńczo



























No tak, jak się rozebrali to porozrzucali, całkiem jak dzieci ...






Za modela,  posłużyła mi butelka z koncentratem barszczu, która spełnia warunki wymiarowe. Jak uda mi się jeszcze do poniedziałku coś dodziergać, to dołożę, jak nie, to będzie te 6. Całość będzie mnie kosztować trochę pracy + znaczek na przesyłkę, bo przecież tych resztek wełny co zużyłam,  to Wszystkie mamy pod dostatkiem.  To jak, dołączycie się do akcji ?

Na koniec przypominam o moim CANDY. Już powoli nadaję Wam numerki zgłoszeń i obmyślam plan, pierwsze kroki poczynione. A jeśli o Candy mowa, to zapraszam do JOLI. Od 2 lat prowadzi fantastycznego bloga i też ogłosiła rozdanie i to jaki full wypas, wygrywają aż 3 osoby !!!   Jeśli komuś z Was udało się przypadkiem zajrzeć do Joli, to trudno było wrócić, bo do tej pory,  nie miała obserwatorów z powodu braku tego dodatku na blogu, ale już ten błąd jest naprawiony, zajrzyjcie i zostańcie, bo warto, nie tylko ze względu na rozdanie, są fajne kursiki i cudowne prace, a przede wszystkim wspaniała prowadząca, która zaprasza Wszystkich do Cichego kącika w swej Caviarni :)

I to na tyle, pozdrawiam i do zaś :)

środa, 11 listopada 2015

Idzie zima ...


W tak zwanym międzyczasie, gdy coś robi się, co pokazać nijak nie można będzie, przynajmniej na razie i dopóki łapki na tyle nie wydobrzeją, abym mogła zabrać się za bardziej precyzyjne zajęcia, udłubałam takie dwa sweterki na kubeczki.







Ten wydłubany na drutach ...






podwójnym ryżem.






A ten szydełkiem ...






same oczka ścisłe.






Fotograf ze mnie marny, zatem musicie uwierzyć, że w rzeczywistości prezentują się duuuuużo lepiej. W każdym razie  było ŁAAAAŁ i ... poszły do pracy. Ważne, że kubeczek już nie zmarznie, a nawet ma możliwość przebrać się stosownie do okoliczności, lub gdyby się zapaprał,  łobuz jeden  :)

Dziękuję za przecudne komentarze i pod poprzednim postem i pod tym ze spełnionymi marzeniami. Marzenia lubię spełniać, więc kto wie, co i kiedy mi strzeli do głowy. A drzewko - bierzcie ile chcecie, nie pytajcie o pozwolenie, pomysł znaleziony w sieci, oczywiście zrobione trochę po mojemu  :)

I to na tyle, ekspresem, bo obowiązki wzywają.  Buziaczki i do zaś :)

poniedziałek, 9 listopada 2015

Sypnęło groszem :)


Dziś rano, moja pieczołowicie hodowana roślinka, o którą dbałam bardziej niż o siebie samą, wydała plon :)







To jakaś egzotyczna odmiana, ale nominały jak najbardziej rodzime :)







Ujęcie z drugiego boczku ...






i prawdą jest, że " niedaleko pada jabłko od jabłoni ", oto dowód :)






Tak też mi się podoba :)






No ale jak już mi się znudzi , to sobie odwrócę i popatrzę z tej strony ...







i w zbliżeniu, też fajnie, prawda ?







Póki co, ten widok jest bezcenny, na dodatek tak z poniedziałku :)






Zauważyliście, że dwie z głównych używek, znanych niemal na całym świecie są w tym samym kolorze ? Kawa w kolorze czekolady, czy czekolada w kolorze kawy ? Jak zwał tak zwał, ja wybieram kawę. Z czekoladą mam jak nałogowiec, mogę nie jeść wcale, ale nie mogę skończyć na jednej kostce. Tak dla wyjaśnienia, czekolada gorzka, to całkiem inna bajka, tę uwielbiam i mogę tylko jedną kosteczkę, to chyba z szacunku dla jej dobra, pozostałe rodzaje, albo wcale, albo mam napad i wtedy " strach się bać ", a do tego jak jest to czekolada marcepanowa, to " już po ptokach "  ...

Jak już wszystko jasne, wygadałam się jak na spowiedzi, to jeszcze banerek






i pędzę do Stefcia. Myślę, że on to przełknie, przez te miesiące praktyki, nie z taką niestrawnością przyszło mu walczyć, a co na to Danutka ? Liczę na dobre serduszko, lub co najmniej dobry  dzień :)  Monety są miedziane, a miedź jakby pomarańczowa, z tą drobną różnicą, że są nowiutkie, więc bardziej jak złote, no ale umówmy się,  że to pomarańcz :)

AAA bym zapomniała ! Pomysł nie jest mój, zejrzałam gdzieś na Pintereście, ale gdy chciałam podać źródło, to mi powiedzieli, że bez rejestracji nie wolno, no to jest jak jest, ja się rejestrować nie mam zamiaru, mnie aż tak nie zależy, to im powinno :)

Witając Nowe Obserwatorki, dziękuję Wszystkim za przemiłe komentarze, pozdrawiam życząc Miłego Tygodnia i do zaś Kochani :)


sobota, 7 listopada 2015

Marzenia czasem się spełniają :)


Tym razem,  rzecz będzie,  o kilku spełnionych marzeniach. Najlepiej jak zacznę od początku.

Sabką znamy się wirtualnie ponad 5 lat. Wiedziałyśmy, że mamy dość marne szanse na spotkanie, bo dzieli nas spora odległość i obie mieszkamy w takim miejscu, gdzie nie mamy kogoś z rodziny, no ale pomarzyć wolno. Od jakiegoś czasu Sabinka " robi karierę ", jak sama dowcipnie określa ten stan rzeczy. Prawdą jest, że śpiewa w zespole ( i to jak śpiewa ! ),  który to właśnie dziś zagościł w Krakowie. A że ja mam " rzut beretem " zatem tadaaaam :)






Oprócz Sabinki,  poznałam cały fantastyczny zespół, wspaniałych ludzi, z wielkim poczuciem humoru, rozśpiewanych tak samych z siebie, a nie śpiewających z konieczności,  mówię Wam żałujcie że nie słyszeliście ! A ja zostałam mianowana starszą garderobianą, sznurowałam gorseciki i wiązałam kokardki w zapaskach, nie wszystkie oczywiście, ale lepszy rydz, niż nic  :)

Tu w trakcie konkursowego występu w sali Benedyktyńskiej.






A wszystko to miało miejsce w tej oto nowohuckiej parafii.






















Drugim spełnionym marzeniem jest niespodzianka, jaką przygotowałam dla Sabki  :)







A w środeczku była Św. Rodzina, czyli coś, o czym marzyła od dawna ...






Maria po raz kolejny wygląda inaczej, więc kilka ujęć.



















A tak prezentuje się Józef.















Spędziłyśmy wspólnie kilka godzin, a ponieważ to był konkurs, zatem nie bardzo mogłyśmy pójść,  gdzie chciałyśmy. Jednak jak widać, obiekt był na tyle duży, że na nudę nie dało się narzekać, zresztą w takim towarzystwie to niemożliwe ! Dzięki Kochani, a szczególnie Tobie Sabinko,  za wspólnie spędzony czas. Moja niespodzianka,  będzie Ci przypominać o naszym spotkaniu.  A co na Was naskrobałam,  to przeczytacie po powrocie do domeczku :)


I na koniec moje spełnione marzenie :)
Od dłuższego czasu,  przestałam się zapisywać na Candy i takie tam, no bo sami wiecie, jak się nie ma szczęścia, to przychodzi zniechęcenie. Aż pewnego pięknego dnia,  Dorota ( ta od kota ) , ogłosiła Candy z kotem w worku. Wyraziłam chęć przygarnięcia onego, a co mi tam. No i kicur przyniósł mi szczęście, a Dorotka szczodrze obdarowała. Oto całość przesyłki, mniej więcej całość, bo coś tam się ukryło, tyle tego było, scrapków full wypas i jakie cudne :)










No i tak to jest, jak się nie czyta instrukcji, zamiast odpakować, to się pakuje przez papierek świeczkę w ciasteczko , na dodatek bez zachowania BHP i to mówię ja - córka strażaka  :)







Marzenie pomyślałam, świeczkę zdmuchnęłam bez problemu, no i niech tylko spróbuje się nie spełnić !







Dorotka ma takie wykrojniki, że jak tylko ogłosi kolejne Candy, zapisujcie się, bo mówię Wam, szczęka na podłodze i jak ślicznie wszystko zapakowane. Dzięki ogromne za te dobroci serca, którymi mnie obdarowałaś :)

I to na tyle, bo elaboraty mi wyszły i to bogato ilustrowane. Jeszcze tylko zachęcam do zapisywania się na moje CANDY, jest czas i miejsca też się znajdą. Pozdrawiam i do zaś :)

Edytowany - są już wyniki, zespół zajął II miejsce, uważam to za wielki sukces, na 300 wykonawców zająć taką pozycję ! Moje gratulacje Kochani !